Proszę o komentarze, a w nich o wskazówki i propozycje, możecie też pisać na maila, obiecuję, że wszystkim odpowiem. ;)
Miłej lektury. ;)
________________________________________________________________________________
Wstała jak zwykle punktualnie o 8 rano. Stanęła przed lustrem i mimowolnie się uśmiechnęła. Dziś wraca do Hogwartu. Nic nie jest w stanie zepsuć jej tego dnia. Pełna optymizmu weszła do łazienki, wzięła szybki prysznic. Ubrała się w rurki i biały top, nałożyła delikatny makijaż podkreślający oczy, a włosy związała w kucyk. Zabierając uprzednio spakowany kufer zeszła na dół na śniadanie. Przypomniała sobie o rodzicach, których nadal nie znalazła, chociaż swój wolny czas w wakacje spędziła na poszukiwaniach. Nigdzie nie było po nich śladu.
Skończyła śniadanie i wyszła przed dom, aby teleportować się przed wejście na King's Cross. Tam czekali już na nią przyjaciele: Ginny, Harry i Ron.
-Mionka! - zawołała rudowłosa i rzuciła się na szyję przyjaciółkę.
-Cześć Ginn - Hermiona odwzajemniła uścisk - Hej chłopaki - uśmiechnęła się szeroko.
-Hej Herm - odpowiedzieli zgodnie Harry i Ron.
-To co? Idziemy? - spytała Ginny
-Tak, jasne. Chodźmy - wszyscy się zgodzili i cała czwórka ruszyła w stronę pociągu.
~~~~
-Tak mamo, niczego nie zapomniałem - Pewien blondyn nadal nie mógł pozbyć się mamy, chociaż jego pociąg miał za chwilę ruszyć.
-Chciałam się tylko upewnić - powiedziała Narcyza przytulając swojego jedynego syna.
-Dobrze, już dobrze. Do zobaczenia mamo - odpowiedział i odchodząc pocałował matkę w policzek.
Szedł w stronę pociągu zmieżającego do Hogwartu. Podniósł wzrok i ich zobaczył. Święte trio i wiewiórę. No i jak ma spędzić rok szkolny nie dokuczając tej czwórce? Ale nie może. Zmienił się. I ona też się zmieniła. Zauważył to nawet teraz, gdy szła dziesięć metrów przed nim. Zaczęła się lepiej ubierać i teraz widać, że ma niezłą figurę. Skarcił się za tę myśl. Jak mógł pomyśleć tak o szlamie Granger? Odwróciła się w jego stronę. Tak, wyładniała, musiał to przyznać. Na Marlina! Smoku, przestań tak myśleć! Szybko wszedł do pociągu i zajął przedział razem ze starym dobrym znajomym Zabinim.
~~~~
Cała czwórka zajęła wspólnie jeden przedział. Chłopaki rozmawiali o nowym sezonie quidditcha, a dziewczyny o wakacjach. Po jakiejś godzinie jazdy do przedziału weszła profesor McGonnagal.
- Przepraszam najmocniej, panno Granger, czy możemy zamienić słówko? - spytała.
- Oczywiście pani profesor - obie wyszły z przedziału na korytarz - O czym chciała pani ze mną rozmawiać?
-Zostałaś wybrana, razem z panem Malfoyem, na prefekta naczelnego i chciałam, abyście zjawili się na zebraniu dotyczącym waszych obowiązków. Zebranie będzie za pół godziny w pierwszym przedziale.
Hermiona została zbita z tropu. Jest prefektem naczelnym, ale coś jej tu nie pasuje. No tak! Malfoy!
-Pani profesor, czy ja dobrze usłyszałam. Malfoy też jest prefektem naczelnym?-spytała co najmniej zdziwiona.
-Razem z innymi nauczycielami doszliśmy do wniosku, że to będzie dobru sposób, aby te dwa domu zaczęły się chociaż tolerować. A teraz proszę, abyś powiadomiła pana Malfoya o zebraniu - skwitowała ją dyrektorka i odeszła.
Brunetka stała jak osłupiała. Zniosłaby każdego, ale Malfoy. Przecież oni się nienawidzą, a obowiązki prefekta naczelnego sprawią, że będą zmuszeni spędzać ze sobą sporo czasu. Jak ona to zniesie? No nic. Stało się. Nie może się kłócić z decyzją grona nauczycielskiego.
Ruszyła po korytarzu szukając przedziału, w którym siedziała ta tleniona fretka. Znalazła go na końcu pociągu. Zapukała i weszła. Jak zauważyła Malfoy i Zabini zdążyli już rozbroić dwie butelki ognistej.
- Przepraszam, że przeszkadzam to jakże interesujące zajęcie, ale chciałam Ci powiedzieć Malfoy, że jakimś cudem jesteś w tym roku prefektem naczelnym, a nasze zebranie jest za 15 minut w przedziale nauczycieli, więc radzę Ci się pospieszyć. - powiedziała to na jednym wdechu, aby jak najszybciej opuścić ten przedział.
-Spadam Zabini, nie wypij beze mnie wszystkiego - rzucił krótko Draco i wyszedł za Gryfonką.
~~~~
-Szybciej Malfoy, nie chcę się przez Ciebie spóźnić - szli już od pięciu minut na początek pociągu. Hermiona chyba nigdy nie czuła się bardziej niekomfortowo. Pierwszy raz spędziła z nim tyle czasu, a on nawet jej nie obraził. Coś tu jest nie tak.
- Mamy jeszcze dużo czasu Granger. - złapał ją za nadgarstek - Możemy pogadać?
- Może mnie nie dotykaj, bo pobrudzisz się szlamem. - wyrwała swoją rękę z jego. - O czym chcesz gadać? Myślisz, że po tych wszystkich latach, wszystkich przezwiskach rzucanych w moją stronę chcę jeszcze z Tobą rozmawiać? Nie mam ochoty nawet na przebywanie z Tobą w jednym pomieszczeniu, a na myśl o tym, że przez obowiązki prefektów naczelnych jestem na Ciebie skazana robi mi się niedobrze. Nienawidzę Cię, Malfoy i nie mamy tu o czym gadać. Pospiesz się.
Draco zatrzymał się i patrzył jak dziewczyna idzie dalej. Wiedział, że to nie będzie takie łatwe, chciał zacząć wszystko od nowa. Chciał, aby ludzie zmienili stosunek do niego. Nie wiedząc czemu, zamierzał zacząć od Gryfonki. Szybko ją dogonił. Za chwilę byli przed wejściem do właściwego przedziału. Ślizgon otworzył drzwi przed dziewczyną i wpuścił ją do środka. Ona tylko ze zdziwieniem zmarszczyła brwi i weszła.
-Witam was. Jak pewnie panna Granger już panu przekazała, jest pan w tym roku prefektem naczelnym, panie Malfoy - zaczęła dyrektorka. Malfoy tylko się uśmiechnął w ten jego arystokracki sposób.
-Teraz przedstawię wam wasze obowiązki. Patrole wieczorne na zmianę z nauczycielami. Dokładny grafik wywiesimy na tablicy ogłoszeń pierwszego dnia szkoły. - potem zaczęła wymieniać najróżniejsze obowiązki, Hermiona słuchała tego z wielkim zaciekawieniem, natomiast Malfoy prawie zasnął - A na koniec: nie będziecie dalej sypiać w swoich dormitoriach. Jednym z przywilejów prefektów jest to, że posiadają oni własne dormitorium na piątym piętrze za obrazem przedstawiającym czerwonego smoka. Hasło to : bananowe ciastka. Znajdziecie tam dwie sypialnie oraz dwie łazienki, a także duży salon. Mam nadzieję, że wam się spodoba. - skończyła.
Oboje patrzyli na nią jak na wariatkę. Jak to mają mieszkać obok siebie? Przecież się nie znoszą. Ale patrząc na wzrok dyrektorki nie śmiali się z nią o to kłócić. Posłusznie opuścili przedział.