czwartek, 11 czerwca 2015

3. rozdział


Tyle czasu mnie nie było. Wszystko przez maturę. Ale teraz mam dużo czasu na pisanie i postaram się dodawać posty systematycznie ;) 
Miłego czytania! 

_________________________________________________________________________________




   Powrót do szkoły. Pierwsze zajęcia. To wszystko wydawało się takie niezmienne od czasu wojny. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że żadnej wojny nie było. Wszyscy żyli jak kiedyś. Ale to tylko pozory. Dla tych, którzy wtedy walczyli, lub tych, którzy stracili w niej bliskich zmieniło się wiele. To nie była już ta sama szkoła i oni też nie byli tymi samymi ludźmi. 

                                                         ~~~~
   Jesień zbliżała się wielkimi krokami. Zanim ktokolwiek zdążył się obejrzeć, drzewa na obrzeżach zamku zrobiły się czerwono żółte, a wiatr stał się chłodniejszy. Lekcje mijały tak szybko, że już po chwili kończył się pierwszy miesiąc nauki. Hermionie nie przeszkadzało już towarzystwo Malfoya, gdy wychodziła ze swojej sypialni. Można uznać, że zaczęli się tolerować, jeśli można tak nazwać lekkie skinienie głowy na swój widok.

                                                         ~~~~
   Hermiona szła na obiad do Wielkiej Sali. Jak zwykle z torbą zapełnioną książkami. Ominęła właśnie zakręt na korytarzu, gdy poczuła jak na coś wpada. Wszystkie książki rozsypały się po podłodze.
-Uważaj jak chodzisz! Gdzie Ty masz oczy?! - Gryfonka, nie patrząc na kogo wpadła, zaczęła zbierać książki.
-Ogromnie przepraszam. Nie zauważyłem Cię. - chłopak natychmiast pomógł jej zbierać książki. - Jestem Jesse. - Z promenistym uśmiechem podał Gryfonce rękę.
Hermiona podniosła wzrok i ujrzała piękne niebieskie oczy. Widziała już tegochłopaka w szkole, ale nigdy nie zwróciła na niego większej uwagi. - Hermiona - odwzajemniła uśmiech.
-Czy mógłbym Ci jakoś wynagrodzić ten wypadek? - Jego oczy były tak rozpraszające, że Hermiona była w stanie tylko kiwnąć twierdząco głową. - Wspaniale. Idziesz teraz do Wielkiej Sali? Mogę Cię odprowadzić. - brunet właśnie podniósł ostatnią książkę i podał ją Gryfonce.
-Yyyy.. Tak, jasne. Czemu nie? - Co się z nią działo? W jednym momencie zapomniała języka w buzi. "Weź się w garść Hermiono". Ruszyli w stronę Wielkiej Sali. - W której klasie jesteś? Wcześniej Cię tu nie widziałam. - spytała zadowolona z siebie, że zdołała z siebie wydusić więcej niż jedno, nędzne zdanie.
- Nie widziałaś mnie, bo przeniosłem się tu dopiero w siódmej klasie. Wcześniej chodziłem do Durmstrangu, ale moi rodzice postanowili przeprowadzić się do Anglii. Swoją drogę wasza szkoła jest ogromna. Ostatnio zgubiłem się w drodze na Eliksiry, Slughorn kazał mi zostać po lekcjach i czyścić kociołki. W sumie nie jest taki zły, nawet go polubiłem. Trochę mu o sobie opowiedziałem i zaprosił mnie do Klubu ślimaka. Wiesz może co to?
-No jasne! Też jestem w tym Klubie, Slughorn zaprasza tam najlepszych uczniów, oraz takich, którzy są sławni. Lubi mieć wokół siebie uczniów, którzy w przyszłości mogliby mu pomóc.
-Aaa, teraz wszystko rozumiem. Powiedziałem mu, że mój ojciec dostał niezłą fuchę w Ministerstwie, więc postanowił mnie zaprosić.
-To właśnie dlatego wydałeś się Slughornowi taki interesujący- weszli do Wielkiej Sali. Dziewczyna spojrzała na jego szatę- Krukon- stwierdziła po kolorze i herbie naszytym na pierś. - Tutaj musimy się pożegnać, ja idę do Gryfonów. Miło było Cię poznać Jesse. Do zobaczenia! 
- Mam taką nadzieję! - i odeszli, każde do swojego stołu. 

                                                         ~~~~
-Hej Herm! Siadaj tutaj! - rudowłosa dziewczyna klepała miejsce obok siebie. Gryfonka od razu do niej podeszła. - Z kim to się nasza Mionka szwęda po tym wielkim zamku? - ruda potrząsła jednoznacznie brwiami.
-Z nikim się nie szwędam, Gin! Wpadłam na niego na korytarzu i odprowadził mnie na obiad. Ma na imię Jesse, jest Krukonem i chodzi do siódmej klasy. Imiona rodziców, rodowód i stały adres zamieszkania też chcesz znać? - Hermiona śmiała się z wścibskiej przyjaciółki. 
-Ja nie, ale Malfoy patrzy na niego wzrokiem godnym bazyliszka. - zripostowała Ginny.
-Bardzo śmieszne, Gin. Malfoy nie widzi nic poza czubkiem własnego nosa. - jeszcze chwilę obie się naśmiewały z chłopaków i zjadły obiad. 
-Gin, może przyjdziesz dziś do mojego pokoju? Dawno nie gadałyśmy, a u mnie będziemy mieć więcej prywatności niż w Pokoju Wspólnym Gryfonów. - po obiedzie dziewczyny ruszyły w stronę swoich pokojów.
-Jasne, Herm! Będę o osiemnastej, bo mam jeszcze trochę pracy domowej na poniedziałek. Do zobaczenia! - I pobiegła na siódme piętro. Gryfonka zmierzyła na piąte piętro do swojego dormitorium.

                                                         ~~~~
   Przeszła przejśc obraz, w salonie siedział jej współlokator. 
- Cześć, Granger. - Krótko i zwięźle. Odpowiedziała szybkim "Witaj, Malfoy" i usiadła na fotelu obok kanapy, na której siedział Ślizgon. 
-Przyjdzie tu dzisiaj Ginny, nie pytam Cię o zdanie, ale informuję, żebyś potem nie robił scen - wolała go o tym powiadomić, zamiast mieć potem nieprzyjemności z jego strony.
- Aa, Ruda, o której ciągle gada Zabi... - urwał - Tak, tak, nie ma sprawy. - I nastąpiła cisza. W sumie nie była ona niezręczna. Po prostu siedzieli, pogrążeni w swoim myślach. Była 16, a więc do wizyty przyjaciółki pozostało jej jeszcze sporo czasu, więc sięgnęła po pierwszą lepszą książkę z biblioteczki. Jej spokój w czytaniu przerwał jednak pewien blondyn. 
-Granger? - podniosła wzrok znad lektury. - Czy możemy przynajmniej spróbować zachowywać się normalnie? - był poważny, widziała to w jego oczach. 
-Co masz na myśli mówiąc "normalnie"? - odłożyła książki na stolik przed sobą. 
-Na początku, chciałem Cię przeprosić. Wiem, że to wiele nie zmieni, ale muszę. Na prawdę chcę, żebyś spróbowała zrozumieć, że już taki nie jestem. Chyba nie oczekuję wiele, tylko zrozumienia. - chłopak miał smutne oczy. Nawet tej upartej Gryfonce na chwilę zmiękło serce. Na chwilę. Zaraz jednak oprzytomniała i obojętnym głosem wygłosiła: 
-Racja, Malfoy, nie masz prawa oczekiwać dużo. Nie jest tak łatwo dać komuś czystą kartę. Trzeba na to zasłużyć. Ale możemy spróbować być dla siebie znośni. - Mimo wszystko nadal była Gryfonką. Ba! I to jaką! Pomogła Harry'emu zwyciężyć z Czarnym Panem, więc da sobie radę też z Malfoyem. 

                                                         ~~~~
   Od godziny siedziała w swoim pokoju. Dochodziła osiemnasta. Zaraz przyjdzie Ginny i będzie mogła jej opowiedzieć wszystko co działo się przez ten pierwszy miesiąc szkoły, gdyż przez natłok nauki nie miały na to wcześniej czasu. Osiemnasta. Z rozmyślań wybiło ją pukanie do drzwi. - Otwarte!- krzyknęła w stronę drzwi do swojej sypialni, będąc pewną, że to jej przyjaciółka. Nie myliła się, przez drzwi przeszła rudowłosa dziewczyna. Była jakaś inna. Zmieniła się przez wakacje. Teraz na pewno zwracała na siebie uwagę większości chłopców w szkole. Właściwie to ona nauczyła Hermionę jak się malować, ubierać i czesać. Przegadały pół nocy. Ginny opowiedziała jej o swoim rozstaniu z Harry'm i zapewniła, że nadal się przyjaźnią. Wspomniała też o nowym chłopaku, ale nie chciała jej zdradzać szczegółów. Hermiona natomiast opowiedziała o sojuszu z Malfoyem i o tym jak jej się z nim żyje odkąd mają wspólny salon i codziennie się widują. Po drugiej w nocy obie zasnęły na łóżku Hemiony. Nazajutrz była sobota, więc nie musiały się niczym przejmować.  

                                                         ~~~~
   W sypialni obok, na swoim łóżku leżał chłopak. Na sen nie pozwalały mu nieznośne myśli. Dlaczego to on musi płacić, za błędy swojego ojca i te robione przez niego? Przecież nie jest zły tak jak reszta śmierciożerców. Wcale nie chciał nim być. Podwinął rękaw na lewej ręce. Mroczny Znak po upadku Voldemorta był co prawda mniej widoczny, ale nie na tyle, aby o nim zapomnieć. I właśnie tyle znaczył dla nich wszystkich. Widzieli w nim tylko śmierciożercę. Nic nie wartego, zakochanego w sobie Malfoya. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz